Autor |
Wiadomość |
zielonomi
zielony yeti
Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 608 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Archimedes |
|
Archimedes - matematyk i fizyk. Urodził się w 287 r.p.n.e. w mieście Syrakuzy na Sycylii.
Geniusz Archimedesa, jako inżyniera i wynalazcy, ujawnił się szczególnie w czasie oblężenia Syrakuz przez Rzymian.
Wymyślone przez niego potężne maszyny balistyczne zasypywały Rzymian pociskami kamiennymi i strzałami. Sądząc, że będą bezpieczni pod samymi murami miasta, Rzymianie schronili się tam, lecz wtedy do akcji weszły lekkie maszyny bliskiego, balistycznego działania i zarzuciły ich gradem pocisków. Potężne dźwigi, żelaznymi szponami chwytały okręty za dzioby, podnosiły je w górę i rzucały w dół tak, że okręty przewracały się i tonęły.
Według opowiadania Plutarcha, rzymscy żołnierze byli tak wystraszeni, że ,,kiedy tylko zauważyli na murze gałązkę czy kawałek drzewa, podnosili rozpaczliwy krzyk i rzucali się do ucieczki, całkowicie przekonani, że Archimedes wycelował w nich jakąś maszynę''. Rzymianie musieli porzucić myśl zdobycia miasta szturmem i rozpoczęli jego oblężenie. Znany historyk starożytności Polibiusz pisał:
,,Taka była cudowna siła jednego człowieka, jednego talentu, umiejętnie skierowanego na każdą sprawę... Rzymianie byliby mogli szybko opanować miasto, gdyby w jakiś sposób udało im się usunąć spośród Syrakuzan jednego starca''.
Dopiero wskutek zdrady Syrakuzy zostały zdobyte przez Rzymian jesienią 212 r. p.n.e. Wtedy właśnie zginął Archimedes.
U Plutarcha znajdujemy barwne opowiadanie o jego śmierci: ,,Wtedy Archimedes miał uwagę zajętą jakimś rysunkiem i, pogrążony duszą i wzrokiem w rozmyślaniach, nie zauważył ani wtargnięcia Rzymian, ani zdobycia miasta, gdy nagle stanął przed nim jakiś żołnierz i oznajmił mu, że wzywa go Marcellus. Archimedes odmówił pójścia za nim, dopóki nie doprowadzi zadania do końca i nie znajdzie dlań dowodu. Żołnierz wpadł w gniew i, wydobywszy miecz, zabił go''.
Stosownie do życzenia Archimedesa, rzeźba na jego grobie wyobrażała kulę wpisaną w walec oraz napis, że stosunek objętości brył wynosi 3:2.
O Archimedesie krążyło wiele anegdot i nawet jeśli nie wszystkie są zupełnie prawdziwe, to jednak dają pojęcie o tym wielkim człowieku. Wiadomo na przykład, że był zamożny i przyjaźnił się z królem Syrakuz. Podobno pewnego dnia król Hieron II zadał mu trudne pytanie. Pragnął mianowicie dowiedzieć się, czy jego koronę wykonano z czystego złota, czy też złotnik oszukał go, mieszając je z jakimś tańszym metalem. Archimedes nie mógł tego rozstrzygnąć aż do dnia, gdy wstępując do wanny, spostrzegł nagle, że poziom wody rośnie, w miarę jak zanurza się jego ciało. Wyskoczył wówczas z wanny i biegł nagi ulicami, krzycząc: "Eureka! Eureka!", co znaczy "Znalazłem!" Potem dokonano eksperymentu z koroną. Archimedes mógł określić jej wagę, mierząc wzrost poziomu wody po jej zanurzeniu. Później wziął kawałek czystego złota o wadze korony i zanurzył go w wodzie. Czy miał tę samą wyporność co korona? Czy poziom wody podniósł się do tej samej wysokości? Nie! A zatem korona nie została wykonana z czystego złota i złotnika ścięto.
|
|
Pon 2:07, 23 Mar 2009 |
|
|
|
|
zielonomi
zielony yeti
Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 608 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Anegdota głosi, że pochłonięty rozwiązywaniem zadań matematycznych Archimedes przestał się myć, w wyniku czego zaczął śmierdzieć. Gdy siłą nasmarowano go oliwą i ciągnięto by go wykąpać, kreślił na swoim ciele koła kontynuując swoje rozważania.
Przypisywane mu zdanie:
"dajcie mi punkt oparcia, a poruszę ziemię" - wiąże się zapewne ze zdarzeniem, gdy na polecenie króla zbudowana została wspaniała łódź,
a robotnicy nie mogli jej spuścić na wodę. Pomógł w tym Archimedes
i przy pomocy sporządzonego systemu bloków jeden człowiek,
mianowicie sam król, uporał się z tą pracą.
Obrona Syrakuz:
Matematyk ustawił na murach katapulty różnej wielkości, które miotały głazy w nadpływające okręty, ostrzeliwując niemal całe pole bitwy. Ponadto rozkazał zrobić w murach od góry do dołu ok. 45-centymetrowe otwory, aby obrońcy mogli atakować przeciwnika z małych skorpionów (katapult), gdy Rzymianie podpłynęli zbyt blisko, by używać większych machin. Najstraszniejsze były jednak „żelazne ręce”: rodzaj dźwigni, która wyrzucała kleszcze zaczepiające się o przód okrętu. Machina podnosiła okręt w górę, a następnie – jak pisze Liwiusz – „dźwignię spuszczano nagle w dół i okręt jakby spadając z murów uderzał o falę, przy wielkim strachu załogi”. Rzymskie statki spadały na burtę albo wywracały się do góry dnem lub na chwilę znikały pod wodą, tracąc przy okazji część załogi.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Sob 20:02, 04 Kwi 2009 |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|