Autor |
Wiadomość |
guzjonna
wszystkie kolory tęczy
Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 256 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Zofia Kowalewska - być kobietą... |
|
Nadmiar wiedzy powoduje zamęt w głowach niewiast i sprawia, że zaczynają się niekiedy zachowywać w sposób gorszący – takie przekonanie panuje na przykład w Arabii Saudyjskiej. A u nas? Różne rzeczy przychodzą nam do głowy, jak widzimy piękną dziewczynę, ale na pewno nie matematyka teoretyczna. W takiej atmosferze urodziła się 15 stycznia 1850 r. Zofia Kowalewska.
Dwa czynniki w dzieciństwie rozbudziły zainteresowanie Zofii matematyką. Wspomina o stryju, Piotrze Wasiliewiczu Korwin-Krukowskim, samouku, który opowiadał przyszłej matematyczce "[...] o kwadraturze koła, o asymptotach - liniach prostych, do których krzywa stale się zbliża, lecz nigdy ich nie osiąga [...]". Drugi, znacznie bardziej niezwykły czynnik, wiązał się z tym, że podczas odnawiania domu w Palibino zabrakło tapet do jednego pokoju - dziecinnego. Wyklejono więc ściany papierem ze strychu. Tak się złożyło, że w stercie tej znajdowały się litograficzne odbitki wykładów z rachunku różniczkowego i całkowego Michaiła Ostrogradskiego (1801-1862), których słuchał w młodości ojciec Zofii. Jedenastoletnia dziewczynka nauczyła się na pamięć wielu fragmentów, a forma niektórych wzorów wywarła na niej wielkie wrażenie.
Niepoślednie uzdolnienia matematyczne Zofii ujawniły się wówczas, gdy przestudiowała bez niczyjej pomocy podręcznik fizyki autorstwa sąsiada, profesora Tyrtowa. Uczyniła to, samodzielnie dochodząc do definicji funkcji sinus, której wcześniej nie znała. Tyrtow nakłonił ojca piętnastolatki, by rozwijać jej talent. W ten sposób zaczęła pobierać lekcje geometrii analitycznej oraz rachunku różniczkowego i całkowego w Petersburgu u Aleksandra Nikołajewicza Strannolubskiego. Gdy ten się zdziwił, że Zofia tak szybko przyswoiła pojęcia granicy funkcji i pochodnej, ona przypomniała sobie, iż widziała to wcześniej na ścianie pokoju dziecinnego: "I rzeczywiście, z formalnego punktu widzenia wiele z tych pojęć znałam już od dawna".
Trudno było się zajmować matematyką, ale jak każda kobieta, Kowalewska miała swoje sposoby. Najpierw znalazła sobie naiwnego młodego człowieka, który zawarł z nią fikcyjny ślub (fikcyjny, by nie przeszkadzać jej w nauce, a ślub - by mogła swobodnie przebywać w męskim towarzystwie, co do uprawiania nauki było, jak wiadomo, konieczne). Potem znalazła, cieszącego się w młodości bardzo złą reputacją wśród mężów, braci i ojców licznych kobiet, starca będącego na dodatek tytanem matematyki - Karla Weierstrassa. Natychmiast wkradła się w jego łaski prezentując to, na co okazał się najbardziej łasy - duże wykształcenie i pomysłowość w matematyce (cóż, ten wiek...). Do tego stopnia go zawojowała, że zaczął forsować pomysł, by za udowodnione przez nią twierdzenie o rozwiązalności równań różniczkowych cząstkowych dać jej doktorat. Na próżno Darboux, Hermite i inni próbowali nie zauważać ani Kowalewskiej, ani jej wyniku. Weierstrass się uparł i Kowalewska w 1874 roku doktorat otrzymała. Jednak to najważniejsze w teorii równań różniczkowych cząstkowych twierdzenie nie mogło widocznie nosić nazwiska kobiety i dziś znajdujemy je w literaturze jedynie jako twierdzenie Cauchy'ego-Kowalewskiej, choć Cauchy nie żył już wtedy od 17 lat!
Mimo tytułu doktora Kowalewska nie mogła znaleźć dla siebie posady na uniwersytecie, wróciła więc do Rosji, gdzie urodziła córkę. Prowadziła z mężem interesy, które zakończyły się niepowodzeniem. W 1882 r. ponownie wyjechała za granicę. W Paryżu zawarła znajomość m.in. z Charlesem Hermite'em i Henrim Poincarém (1854-1912). Podjęła na nowo pracę naukową, formułując w 1883 r. matematyczną teorię załamywania się światła w kryształach. W tym samym roku jej mąż popełnił samobójstwo.
Wtedy to szwedzki matematyk Mittag-Leffer wystarał się dla niej o katedrę matematyki na uniwersytecie w Sztokholmie. Kowalewska przyjęła tę propozycję i wyjechała do Szwecji. Była to decyzja bardzo odważna, bowiem większość profesorów (oraz ich żon!) była oburzona powierzeniem kobiecie katedry matematyki. Nieprzyjazne nastroje wobec jej osoby podsycała prasa, a znany szwedzki mizogin, August Strindberg, "wyróżnił" ją swoimi niewybrednymi, wielokrotnymi atakami nienawiści. Na wieść, że Zofia Kowalewska mianowana została profesorem Uniwersytetu Sztokholmskiego, napisał specjalny esej protestacyjny, w którym starał się dowieść „w sposób równie pewny jak to, że dwa razy dwa jest cztery, iż kobieta na stanowisku profesora matematyki to potworność niepotrzebna, obraźliwa i nie na miejscu". Strindberg miał co prawda za sobą trzy nieudane małżeństwa i był wyznawcą silnie mizoginicznej koncepcji życia jako walki płci, w której kobieta deprawuje i niszczy mężczyznę, i głos jego nie był może odbiciem nastrojów powszechnych. Był poza tym rok 1889 i Zofia Kowalewska była pierwszą Europejką, której udało się uzyskać doktorat w dziedzinie matematyki (doktorat in absentia na uniwersytecie w Gottingen w 1874 r.), co wymagało z jej strony niebywałej wręcz determinacji.
Gdy zaproponowano kandydaturę Kowalewskiej do Akademii Szwedzkiej jej sekretarz naukowy (Akademii oczywiście nie Kowalewskiej) zauważył: Gdy Akademia zacznie wybierać na swoich członków kobiety, to przy jakich żywych stworzeniach zdecyduje się zatrzymać?
Pomimo to znalazła Kowalewska w Szwecji grono bliskich przyjaciół wśród wybitnych uczonych i artystów i po upływie roku otrzymała nominację na profesora. W Szwecji napisała swoją podstawową pracę naukową "O zagadnieniu obrotu ciała sztywnego wokół nieruchomego punktu". Praca ta uzyskała pierwszą nagrodę w konkursie dotyczącym tego zagadnienia a og`1oszonym przez Akademię nauk w Paryżu. Niedługo potem Kowalewska otrzymała nagrodę za dorobek naukowy od Szwedzkiej Akademii Nauk, a w roku 1889 została członkinią Petrsburskiej Akademii Nauk.
Zofia Kowalewska zajmowała się również twórczością literacką- pisała dramaty oraz wnikliwe, świadczące o dużej erudycji i wrażliwości eseje krytyczno-literackie. Zmarła w Sztokholmie 10.lutego 1891 roku - jej schorowane serce nie wytrzymało zapalenia płuc, którego się nabawiła wskutek przeziębienia.
Wybitna matematyczka, pisarka, publicystka, w końcu- feministka, która mogła zaistnieć nie tylko dzięki dużemu talentowi, pracowitości, odwadze i uporowi, ale również dzięki paru niepospolitym mężczyznom-feministom.
Polecam także artykuły o innych kobietach matematyczkach:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez guzjonna dnia Nie 19:09, 22 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Nie 19:05, 22 Mar 2009 |
|
|
|
|
zielonomi
zielony yeti
Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 608 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
| | Drugi, znacznie bardziej niezwykły czynnik, wiązał się z tym, że podczas odnawiania domu w Palibino zabrakło tapet do jednego pokoju - dziecinnego. Wyklejono więc ściany papierem ze strychu. Tak się złożyło, że w stercie tej znajdowały się litograficzne odbitki wykładów z rachunku różniczkowego i całkowego Michaiła Ostrogradskiego (1801-1862), których słuchał w młodości ojciec Zofii. Jedenastoletnia dziewczynka nauczyła się na pamięć wielu fragmentów, a forma niektórych wzorów wywarła na niej wielkie wrażenie.
Gdy ten się zdziwił, że Zofia tak szybko przyswoiła pojęcia granicy funkcji i pochodnej, ona przypomniała sobie, iż widziała to wcześniej na ścianie pokoju dziecinnego |
I pomyśleć, że ściany wyklejane papierem ze strychu zaowocowały teorią równań różniczkowych cząstkowych!
| | Gdy zaproponowano kandydaturę Kowalewskiej do Akademii Szwedzkiej jej sekretarz naukowy (Akademii oczywiście nie Kowalewskiej) zauważył: Gdy Akademia zacznie wybierać na swoich członków kobiety, to przy jakich żywych stworzeniach zdecyduje się zatrzymać? |
Pantofelkach - jasna sprawa!
| | (cóż, ten wiek...) |
Tutaj się nie zgodzę Na pomysłowość też jestem łasa
|
|
Nie 23:09, 22 Mar 2009 |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|