Przegląd tematu
Autor Wiadomość
zielonomi
PostWysłany: Pon 22:20, 30 Mar 2009    Temat postu:

Cytaty:

Ja też potrafię w mordę bić. - Pogróżka dla endecji, która nie chciała dopuścić do władzy Gabriela Narutowicza.

Kto nie był buntownikiem za młodu, ten będzie świnią na starość.

Ja tego, proszę pana, nie nazywam Konstytucją, ja to nazywam konstytutą. I wymyśliłem to słowo, bo ono najbliższe jest do prostituty. Pierdel, serdel, burdel. - Tak opisywał konstytucję jak i całą sytuacje polityczną okresu "sejmokracji".

Wam kury szczać prowadzić, a nie politykę robić. - Do współpracowników po przyjeździe z Magdeburga do Warszawy, 11 listopada 1918,
o socjalistycznym rządzie powołanym kilka dni wcześniej.

Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo, zwyciężyć i spocząć na laurach — to klęska. - Autograf dla redakcji „Żołnierza Polskiego”, 1918

Marszałek Piłsudski z ciężko rannych legionistów zwykł był żartować:
- Czego krzyczysz... tylko noga? A tamtemu głowę urwało i nie krzyczy, a ty o takie głupstwo...
zielonomi
PostWysłany: Sob 21:42, 21 Mar 2009    Temat postu: Marszałek

Anegdoty o Piłsudskim:

Marszałek Piłsudski nie cierpiał ostentacyjnej ochrony, mawiał, (jak to u niego, soczyście), że „w Polsce żyje i sam własnej d... upilnować potrafi”. Kiedy tylko mógł, wymykał się ochronie. Pewnego dnia zniknął z Belwederu, razem z córkami. Wśród ochrony zapanowała panika, wreszcie znaleziono całą trójkę w ulubionej przez nich cukierni w Hotelu Europejskim przy Krakowskim Przedmieściu, na lodach. Dodajmy, że marszałek wtedy zapomniał zabrać pieniędzy i by zapłacić rachunek, musiał je pożyczyć od adiutanta; dług oczywiście uregulował natychmiast po powrocie do Belwederu – mimo nieśmiałych protestów krygującego się oficera.


Poszedłem pewnego razu do nędznej jurty, w której przebywała cyganka, trudniąca się wróżbiarstwem, zamawianiem i leczeniem. Zachciało się popatrzeć w przyszłość. - Powróż, babo - rzekłem. Cyganka nie dała się prosić. Coś tam mruczała, skrzeczała i wreszcie ujęła mnie za rękę. Gdy jednak spojrzała na dłoń, twarz się jej wykrzywiła strachem, czy też zdziwieniem. Krzyknęła tylko: Cariom budziesz! - i uciekła.


Gdy Gdynię już zbudowano, Marszałek nie kwapił się wcale, by ją odwiedzić.
Aby zwabić go nad Bałtyk, wicepremier Kwiatkowski musiał uciec się do fortelu. Bywając w domu Piłsudskiego, zabawiał córki Marszałka opowieściami o statkach i marynarzach. Panny szybko połknęły bakcyla i na rodzicach wymogły wyprawę nad morze. Uzgodniono, że pojedzie z nimi pani marszałkowa. Ta jednak w dniu wyjazdu poczuła się "niedysponowana" i do Gdyni musiał pojechać tata.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.